piątek, 11 listopada 2016

Rozdział 1 ,,Rozmowa się nie kleiła...''

Czeeeeść wszystkim!
    Na umilenie wieczorku, nie zbyt długi rozdział. Starałam się i pomimo niechęci i ciężkiego tygodnia, według mnie wyszło dobrze xD

 *************************************

-No pocałuj ją idoto!- w przerwach mojego komentowania, zajadałam się popcornem- Dalej... Nikt za ciebie tego nie zrobi.
      Podczas oglądania filmu zadzwonił mój telefon. Zrzuciłam z siebie koc i powoli zwlekłam się z kanapy, aby go odebrac... Szafka w kuchni taaaak daleeeko.
-Kto mówi?
-Halo, Rachael?- poznałam głos mojego brata
-Scott? Heeej, jak się masz?
-Jakoś żyję...- słychać było, że miał dobry humor- Lepiej opowiadaj jak u ciebie. Jak lot?
-Bez większych proble...
-Jak jest w LA?- wciął mi się w słowo
-Bardzo ładnie...- podeszłam do ogromnego okna w moim mieszkaniu
      To naprawdę piękny widok. Mieszkasz wysoko, w wieżowcu i wieczorem patrzysz na wszystkie jasne okienka, które są oknami innych mieszkań, wielkie bilbordy i małe samochody, jeżdżące po zakorkowanych ulicach. Nad wszystkim czuwa wielki księżyc, a w raz z nim małe gwiazdy.
-Jak zdrowie?- zapytałam po chwili mojego zamyślenia
-Wszystko w porządku, nie masz się czym martwić.- uśmiechnęłam się, wiedząc, że i tak tego nie zobaczy
     Gdy wyjeżdżałam z Chicago, był chory, więc czemu by się nie zapytać, jak się czuje?
-To bardzo się cieszę...
-A co teraz robisz?- zapytał po chwili
-Ogladam fi...- odwróciłam się w stronę ekranu- Jest! Nareszcie facet...
-Co się stało?- wydawał się bardzo zdziwiony
-Eee... Ogladam film. Po długim gadaniu, w końcu są parą.
-A od kiedy ty się tak filmami przejmujesz?- zapytał żartobliwym tonem
-Dobra, dobra... To, że z tobą zawsze zasypiałam na filmach nie oznacza, że wciąż to robię...  Teraz teletubisie mówią papa. Nie chcę jutro wyglądać jak zombie w nowej pracy.- zasmiałam się i już miałam nacisnąć czerwoną słuchawkę
-Pracę? Gdzie się zatrudniłaś?
-Dziennikarstwo... Mam nadzieję, że pójdzie mi dobrze.
-Tutaj pisałaś jakieś artykuły, więc masz szanse. Dobranoc.- rozłączył się
       Stanęłam przed tym całym bałaganem. Zwinęłam koc, pozbierałam resztki popcornu z dywanu i wyłączyłam telewizor. Poszłam wprost do sypialni, gdzie w sekundzie zasnęłam.
-------------------------------------------------------------
      Obudził mnie przerażający dźwięk mojego telefonu... Kobieto, zmień ten dzwonek!
-Słucham?- odebrałam nie patrząc kto dzowni
-Pani Rachael Morgan?
-Tak... To ja.- przetarłam zaspane oczy
-Przepraszam, że dzwonię o tak później porze, ale nastąpiła mała zmiana planów. Proszę przyjść, zamiast na 10, to na 8, tak?- pobudziły mnie te słowa
       Spojrzałam na zegarek... 23:30. Mój szef dzowni o tak później porze?
-Rozumiem.- odpowiedziałam zachowując pozory osoby przytomnej
-Jeszcze raz przepraszam. Do zobaczenia jutro, dobranoc.
     Odłożyłam telefon i starałam się połączyć wszystko ze sobą. Czy on poważnie musiał zadzwonić o tej porze? Przeszkodzić mi w śnie. Otóż, któż godzien jest wybudzać moją osobę ze snu?
-Zmiany planów...  Czy naprawdę o takich rzeczach nie powinno się informować wcześniej?- zrzuciłam z siebie kołdrę i poczłapałam do okna
     Ulice były niemniej zakorkowane. Księżyc zminił swoją pozycję, odbijając światło wprost do mojego pokoju.
     Uświadomiłam sobie, jak bardzo tęsknię nad domem w Chicago ale zawsze tęskni się w pierwszych dniach. Trzeba to przezwyciężyć. Bardzo chciałam wyjechać i w końcu to się spełniło. Zawsze mogę wrócić, jak się tu nie uda. Oczy zaczely mi się zamykac. Dowlekłam się do łóżka i rzuciłam na nie. Zmęczenie zwyciężyło nad wygodną pozycją do spania.
     Rano czułam się jak zombie, a wygladałam...? Chyba nie ma porównania. Zegarek... Co?! Mam pół godziny...  No nie, spóźnię się pierwszego dnia.
    Pobiegłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, twarz, makijaż, włosy, szybkie śniadanie. Przebrałam się i wybiegłam z mieszkania. Miałam 10 minut do 8, ale czy mógłby się zdarzyć cud i bym zdążyła? Nie... Wbiegłam do budynku z 10 minutami spóźnienia.
-Dzień dobry, najmocniej przepraszam za spóźnienie...- zaczęłam zamykając za sobą drzwi gabinetu

-Pierwszy dzień, nic się nie stało. Usiądź.- wskazał krzesło przed biurkiem
     Zrobiłam jak kazał.
-Jesteś nową dziennikarką, ale słyszałem, że w swoim rodzinnym mieście, trochę zajmowalaś się artykułami?
-Tak.
-To dobrze, masz jakiś start. Mamy dużo wydarzeń, na które przydałoby się pójść. Najpierw sprawdzimy czy w ogóle masz jeszcze jakiekolwiek predyspozycje. Dlatego panią wcześniej poprosiłem. Mamy dużo pracy.
-Rozumiem.- był wyjątkowo miły
-Zapraszam, pokażę Ci gdzie i z kim pracujesz.
     Wyszłam za nim z pokoju. Długi korytarz ciągnął się niemiłosiernie. Wszędzie były drzwi. Każde miały nad sobą tablice, za co są odpowiedzialne osoby tam pracujace. Wszystko było uporządkowane... obym ja taka była.
-To tutaj.- wskazał drzwi po prawej- Pracujesz z dwoma innymi osobami. Mam nadzieję, że się polubicie.- odwrócił się i poszedł do siebie
     Zapukałam do drzwi, po czym niepewnie weszłam.
-Cześć.- skierowali na mnie wzrok
-Hej, jesteś tu nowa, prawda?- zapytała dziewczyna- Jestem Vanessa Clark, a ten tu... to idota.- spojrzała na chłopaka obok niej
-Matthew Lewis, ale mów mi Matt.- uścisnął mi rękę
-Rachael Morgan.- odłożyłam moja torbę na bok
      Zaprowadzili mnie do komputera. Na początku kazali mi przepisywać jakiś tekst z kartki.
-Skąd jesteś Rachael?- zapytała po długiej ciszy dziewczyna
-Z Chciago. Od dawna chciałam tu wyjechać.
-Ja mieszkam tu od dawna, a Matt jest z Florydy.
      Wymamrotałam coś, aby zrozumieli, że uslyszałam lub profesjonalniej- wiadomość dotarła do: osoba Rachael.
-Jak twoja rodzina zareagowała na twój wyjazd?- podeszła by zobaczyć jak mi idzie
-Noo... Rodzina jak rodzina, było wszystkim smutno, ale życzyli mi powodzenia...
-Podobno tam w Chicago pisałaś już coś?- wtrącił Matt
-Tak, ale to nic wielkiego.
      Rozmowa się nie kleiła, ale to nic dziwnego. Już żadne z nas nie naciskało. Kolejne dziesiąte minut spędziliśmy w ciszy. Co chwilę słyszałam jak coś do siebie szeptali, ale nie interesowało mnie to zabardzo.
-Rachael, zapraszam cię na kolacje u mnie, dzisiaj wieczorem. Może poznamy się lepiej. Matt, ty też bądź.
-Z chęcią.- uśmiechnęłam się do nich
     To było bardzo miłe. Naprawdę chcą mnie poznać. Van dała mi karteczke z jej adresem i godziną spotkania.
-------------------------------------------------------------
-Za 5 minut kończymy. Rachael, pomóż mi tu posprzątać.- zarządził Matt
     Szybko zrobiliśmy porządek i wyszliśmy z budynku. Zlapałam taksówkę i pojechałam nią do mieszkania.
-Dobra, ogarnij tu trochę i przygotuj się na spotkanie...
      Potworny bałagan, zostawiony od rana. Tak to jest, gdy zaśpisz i nie masz czasu posprzątać.
      Wzięłam się za wszystko i po godzinie byłam gotowa do wyjścia. Tym razem, nie chce się spóźnić. Może to nie praca, ale ważne jest dobre wrażenie. Wyszłam powoli, zakluczając za sobą mieszkanie. Zadzwoniłam po taksówkę i kazałam siebie zawieźć pod wskazany adres.

_________________________________________
    Oto i jest, rozdział namber łan. Mam nadzieję, że się podoba i nie przynudza zabardzo.

~Dreamer

4 komentarze:

  1. Hej!
    Się pytam ja: krótko czemu jest to? Joda mistrz obudził we mnie się. xD Ja tu liczyłam na więcej no. Skończyć gdy moja skromna osoba zaczyna się rozkręcać. Toż to nie wybaczalne jest. Co ja ci mogę tu napisać. To jest psierwszy rozdział i zbytnio nie ma o czym pisać. Choć w części mogłam poznać usposobienie bohaterki i wygląda na to, że ma świetny kontakt z bratem. Nowa praca wiąże się czasami ze zmianą miejsca zamieszkania, ale tutaj będzie ono obfitować w niezwykłą przygodę, na której rozwinięcie czekam. Z niecierpliwością oczywiście ;D Weny ci więc życzę i czekam z utęsknieniem na nexta, którym nas niedługo zaszczycisz.
    Pozdrawiam gorąco ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej!

    Tak wiem, komentuję dopiero teraz ale... mniejsza z tym.

    Rozdział krótki, aczkolwiek mi się podobał, bo pomimo długości - masz przecież świetny styl pisania ;)
    Raczej trudno stwierdzić cokolwiek na temat fabuły, w końcu dopiero pierwszy rozdział, bynajmniej myślę, że z kolejnymi fabuła się rozwinie i pojawi nasz bohater <3

    No cóż, weny ci życzę i czekam na nexta.

    Pozdrawiam ;*

    Mezzoforte

    OdpowiedzUsuń
  3. Halo, Rachael?- Mam lekkiego mindfucka XD jak się czyta jej imię? Rejczael? XD
    Bez większych proble...
    -Jak jest w LA?- Scott to ja XD
    Co to za aktorka na zdjęciu? Miley Cyrus? O.o
    Dziesięć minut * xd
    Co tak krótko? :( ja chcę więcej!
    Jest to mój kolejny ulubiony blog *.*

    OdpowiedzUsuń